Czterokrotny olimpijczyk i wielokrotny medalista mistrzostw Europy w badmintonie Michał Łogosz realizuje się po zakończeniu kariery zawodniczej jako wychowawca młodzieży. Przyznaje, że na sukcesy w tej dyscyplinie Polska musi chwilę poczekać, a jego podopieczni trenowali w trakcie majówki w ośrodku COS w Giżycku.
Michał Łogosz: mam w swojej akademii badmintona pięciolatki, ale i 68-latka
Czterokrotny olimpijczyk i wielokrotny medalista mistrzostw Europy w badmintonie Michał Łogosz realizuje się po zakończeniu kariery zawodniczej jako wychowawca młodzieży. Przyznaje, że na sukcesy w tej dyscyplinie Polska musi chwilę poczekać, a jego podopieczni trenowali w trakcie majówki w ośrodku COS w Giżycku.
– To sport dla wszystkich osób w każdym wieku, co staramy się pokazać – mówi założyciel akademii FunBad Promotion. – Chwilę po zakończeniu mojej przygody ze sportem założyłem akademię badmintona. To przejście było bardzo szybkie i intensywne. Wiele osób od razu zaczęło przychodzić na zajęcia akademii. Dziś trenuje w niej 250 osób, a za jakiś czas będzie ich 500.
Zawodnik największe sukcesy osiągał w grze podwójnej z Robertem Mateusiakiem. Para zdobywała brązowe medale mistrzostw Europy w 2000, 2002, 2004 i 2006 roku. Eksportowy duet otarł się także o medal igrzysk olimpijskich. W Pekinie w 2008 roku Polacy odpadli w ćwierćfinale. Dziś Łogosza najczęściej można spotkać nadal w hali, gdzie przygląda się temu, jak coraz popularniejsza staje się jego ukochana dyscyplina sportu.
– Mam w swojej akademii pięcio- i sześciolatki, ale także 68-latka. To sport dla wszystkich. Każdy mówi, że się świetnie bawi. Oczywiście zajmuję się także młodzieżą, którą chcemy szkolić na przyszłych mistrzów – dodaje Łogosz.
Majówkę szkółka badmintona Łogosza spędziła na obiektach COS w Giżycku.
– Do Giżycka przyjechali z nami ludzie w różnym wieku – od 18. do 55. roku życia. Fajnie, że w ogóle sport rozwija się w Polsce, że zmieniła się mentalność. 8 lat temu, gdy kończyłem grać zawodowo, wyczynowo, to nie wyglądało to tak różowo. Dziś problemem jest to, że mamy za mało obiektów, w których możemy uprawiać tę dyscyplinę sportu. Zainteresowanie wyprzedziło rozwój infrastruktury. Ludzie pojeździli już trochę po świecie – byli w Egipcie czy Tunezji, a teraz zrozumieli, że warto zadbać o swoją kondycję. Swoje zdrowie. To świetne – przyznaje Łogosz.
Warunki w ośrodku COS w Giżycku zdaniem byłego mistrza są doskonałe dla organizacji takich campów, jakie robi jego akademia.
– Byłem tam już czwarty raz i w sierpniu przyjedziemy znowu. Bardzo fajny ośrodek, coraz lepsze warunki. Pokoje odnowiono, ale to jest rzecz z naszej perspektywy najmniej istotna. Treningowe warunki są świetne i to jest to, co nas przyciąga. Do tego dochodzą ludzie, klimat, pogoda – powiedział czterokrotny olimpijczyk.
Jego zdaniem na sukcesy w badmintonie Polacy będą musieli poczekać kilka lat, ale te przyjdą. – W tej chwili musimy trochę poczekać, bo nasza generacja – sześć osób, z Robertem, Nadią Ziębą, Przemkiem Wachą czy Kamilą Augustyn przez 15 lat ciągnęła to wszystko, ale zapomniano o szkoleniu młodzieży. Teraz jednak są już warunki. W związku są zmiany. Jest masa trenerów. Przemek kontynuuje swoją pracę i zmierza to w dobrym kierunku. Trzeba jednak poczekać na to, aż bardzo utalentowani zawodnicy, którzy dziś mają 15 czy 16 lat, zaczną osiągać sukcesy w seniorach – uważa Łogosz.
Dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie Mariusz Kałużny podkreśla, że wizyty takich mistrzów, jak Łogosz na obiektach COS niezwykle go cieszą. – Wielu z nas próbowało amatorsko swoich sił chociażby w namiastce badmintona na powietrzu. Wiem, że to nie to samo, ale ten sport może być świetną zabawą. Staramy się tak dostosowywać naszą bazę, żeby osoby w każdym wieku mogły do nas przyjechać i świetnie bawić się przez ruch. Bo sport to nie tylko medale, ale zdrowe społeczeństwo – dodaje Kałużny.
Monika Górska, która jest instruktorem w akademii Łogosza przyznaje, że badminton jest dyscypliną ogólnorozwojową, bardzo szybką i ciekawą taktycznie.
– Gdy pozna się pierwsze techniczne elementy, to potem fajnie można spędzić czas. To nie jest tak jak ludzie myślą, że to sport plażowy. Przy badmintonie można się nieźle zmęczyć – przyznaje Górska.
Łogosz wtrąca, że dobry badmintonista musi być wytrzymały, szybki, silny, skoczny i zwinny. – Do tego trzeba myśleć. Nie mam nic do biegania i pływania, dość jednostronnych dyscyplin, ale u nas cały czas coś się dzieje. Nie ma tych samych uderzeń. Zawsze będą bronił tej dyscypliny. Masa osób w Polsce już w to gra i szukam nowych miejsc, żeby dzieciaki mogły grać na hali. Grając w badmintona trzeba myśleć, bo to także trochę szachy. Jeżeli ktoś już przyjdzie na trening – to zostaje – kończy były mistrz.